czwartek, 15 stycznia 2015

Wredna bestia

 Witajcie!
Tak, dobrze czytacie: dziś, zgodnie z obietnicą, będzie o wrednej bestii. Tak jak mówiłam, to właśnie ona (a raczej on) jest przyczyną mojej ostatniej nieobecności na blogu.

A tak się wilk, o którym mowa, prezentuje:




Nazywam go wredną bestią, ponieważ projekt ten wymyśliłam kilka miesięcy temu… Usiadłam sobie wygodnie i zaczęłam składać rzędy koralików. Nawlekałam je na wszelkie żyłki, linki, nitki, sznurki…
 





…ale nie mogłam go w żaden sposób złożyć. Za każdym razem coś nie wychodziło.
Spróbowałam kolejnego dnia – z tym samym skutkiem…






Trzeciego dnia po nieudanej próbie straciłam cierpliwość (co zdarza mi się naprawdę rzadko) i dałam sobie spokój… Odłożyłam biżuterię na dobrych kilka miesięcy. 
Co zmotywowało mnie do stworzenia czegoś nowego? Mówiąc krótko: odpowiednia osoba. Postanowiłam, że złożę w końcu ten naszyjnik i ruszę naprzód. I jestem bardzo zadowolona, choć efekt mnie samej nie powala na kolana... Wybaczcie szczerość. :D



Sama nie wiem, dlaczego aż tak długo to trwało. Robiłam w tym czasie wiele innych ciekawych rzeczy, np. pierwszy raz spróbowałam decoupage'u. Efekty jednak nie nadają się do publikacji... :D 
Mam nadzieję, że za jakiś czas zrobię coś, co naprawdę ładnie się zaprezentuje. A pomysłów mam całe mnóstwo. Ale to na razie tajemnica... :)

Pozdrawiam Was i zostawiam utwór, który mnie w ostatnim czasie prześladuje. Od razu jakoś tak cieplej się robi... :)
Miłego słuchania!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz