Po pierwsze do niedawna
nie wiedziałam, że pstrokate dywaniki, które widywałam na ścianach w wielu domach
(myślę, że mniej więcej do końca lat 90.) nazywają się właśnie tak: kilimy.
Źródło zdjęcia: czterykaty.pl
Kilimy to dywany ludowe
– zwykle perskie, ale również mołdawskie, tureckie czy afgańskie. Trudno też,
nie zauważyć, że i w Polsce mamy „swoją odmianę”.
Królują wzory
geometryczne lub kwiatowe.
Niektórzy uważają je za staromodne, brzydkie i
kiczowate, inni natomiast widzą w kilimach to, co oryginalne w sztuce ludowej.
Źródło zdjęcia: olivanem.blogspot.com
Źródło zdjęcia: mbyllur.geoblog.pl
Muszę przyznać, że zawsze takie dywaniki
kojarzyły mi się z pstrokatymi wzorami, kolorami bijącymi po oczach i trochę
niechlujnym wyglądem. Tymczasem buszując po Internecie (który nota bene jest niesamowitą
kopalnią inspiracji, pomysłów i darmowych wiadomości, ale to każdy przecież wie),
natknęłam się na zdjęcia niesamowitych kilimów!
Źródło zdjęć: http://vorstellungvonschoen.blogspot.de/2014/09/trend-spotting-handwoven-wall-hangings.html
Okazuje się, że mogą
wyglądać naprawdę obłędnie we wnętrzu, w którym przeważają kolory pastelowe,
naturalne, jasne, gdzie jest dużo bieli, materiały o miłych, przyjemnych
fakturach, itp. Daje to efekt, jakiego się nie spodziewałam.
Podobno wracają do łask
i są modne we wnętrzach urządzonych minimalistycznie, oszczędnie, elegancko.
Co myślicie? Jestem ciekawa :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz