Witajcie!
Na blogu coraz bardziej
ujawnia się moje zamiłowanie do natury, tropików, lasów i ogólnie pojętej
zieloności.
Już wpis Bo we mnie jest DZIKUS trochę to zapowiadał. :)
Dzisiaj przedstawiam Wam bransoletkę,
która kojarzy mi się z wybujałą, dziką naturą, ale w wydaniu eleganckim.
Kosmiczne połączenie, wiem.
Nie jest to przypadek.
Składając tę bransoletkę, słuchałam utworów z „mini filmu” (teledysku? trwa on
jakoś koło 27 min) autorstwa Lany Del Rey. Jego tytuł to Tropico. Uważam, że to
dość ciekawy eksperyment formalny – zbiór teledysków, coś w rodzaju filmu
krótkometrażowego.
Polecam Tropico, tu macie próbkę:
A w kieliszku jest sok
porzeczkowy ;) Naprawdę!
Lana dla mnie jest bardzo zimowa (dzielę sobie muzykę na pory roku) a ona jest jak intensywny zapach perfum dla mnie taki który chce się otaczać głównie w zimne dni. A teraz wszystko, co lekko elektroniczne, albo po prostu lżejsze.
OdpowiedzUsuńChociaż to też zależy od stanu ducha. Ładna biżuteria:) a co do pudełek to bez mrugnięcia okiem oddaje wszystkie kotu, kto by mu zresztą czegoś odmówił;)
Pozdrawiam
Nigdy nie wpadłabym na to, żeby dzielić muzykę ze względu na pory roku. :) Może ewentualnie są piosenki, które kojarzą mi się jednoznacznie z latem, wakacjami. To ciekawe! :)
UsuńPrzepiękna!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. :)
Usuń